Strona powitalna >> Dział: Źródła >> Lukian: Przeciw nieukowi...
 
 

Przeciw nieukowi gromadzącemu książki

Autorem utworu "Przeciw nieukowi gromadzącemu książki" jest Lukian (Lukianos) z Samosat w Kommagenie nad Eufratem, żyjący około 123-190 roku n.e. Początkowo był rzeźbiarzem - rzemieślnikiem, następnie porzucił ten zawód aby poświęcić się retoryce i filozofii. Pochodził z niezamożnej rodziny, majątek zdobył dzięki występowaniu w sądach jako adwokat, wygłaszaniu popisowych mów i deklamacji sofistycznych. Pozostawił po sobie ponad 80 utworów, napisanych głównie w formie dialogu, przejrzystym stylem i językiem. Przedstawił w nich obraz ówczesnego społeczeństwa, wyszydził żądzę bogacenia się, życie bogaczy, pisał o różnicach majątkowych i społecznych, szydził także z przesądów religijnych i zabobonów.

Mała Encyklopedia Kultury Antycznej. Warszawa 1990.

No, i mija się z celem całe twoje postępowanie. Myślisz, że jeżeli będziesz namiętnie kupować co najpiękniejsze książki, to ludzie odniosą wrażenie, że ty jesteś "czymś" w nauce. A to wychodzi ci tylko na gorsze i staje się dowodem twojego nieuctwa. Przeważnie bowiem kupujesz nie te książki, które są istotnie najpiękniejsze, lecz słuchasz rad ludzi, którzy chwalą, co popadnie; stajesz się żyłą złota dla tych, którzy na książkach robią interesy. A jakżeż ty możesz rozpoznać, które z nich są istotnie stare i wartościowe, a które kiepskie i tylko zniszczone, jeżeli oceniasz je według tego, w jakim stopniu zostały nadgryzione przez mole książkowe, które są jedynymi doradcami dla ciebie w  tej dziedzinie? Na czym więc opiera się twój sąd o poprawności i dokładności książek?

Dajmy na to, że poznałeś się sam na wartości tych książek, które wydał z prawdziwą starannością Kallinos czy sławny Attykus, ale jakąż masz korzyść, dziwaku, z tego, że je posiadasz, kiedy nie widzisz ich piękna i masz z niego tyle korzyści, co ślepiec z urody swoich kochanków? Ty wprawdzie, na Zeusa, szeroko otwartymi oczyma przyglądasz się do woli książkom, niektóre nawet odczytujesz, chociaż usta nie nadążają za wzrokiem. Lecz moim zdaniem to nie wystarcza, jeżeli nie dostrzegasz zalet i błędów poszczególnych rozdziałów, jeżeli nie chwytasz myśli ani nie zastanawiasz się, jaki jest szyk wyrazów, co jest zgodne z zasadami stylu, a co błędne, nieprawidłowe, fałszywe.

Jakże więc? Powiesz nam, że i na tym się znasz, chociaż się nie uczyłeś?[...]
Lecz ty się spodziewasz, że to wszystko nadrobisz - a jedynym środkiem będzie gromadzenie książek. Wobec tego zgromadźże wszystkie dzieła Demostenesa, jakie ten mówca własnoręcznie napisał, i dzieła Tukidydesa, jakie się zachowały, a które miał przepisać tenże Demostenes osiem razy, i te wszystkie tomy, które Sulla wysłał z Aten do Rzymu. Ale w jaki sposób przyczynią się one do twojego wykształcenia, chociażbyś nawet zrobił z nich sobie posłanie albo obnosił je na sobie jak okrycie? Małpa bowiem - mówi przysłowie - pozostanie zawsze małpą, chociażby miała złote sandały. Tak i ty trzymasz w ręce książkę, czytasz ciągle, lecz nic nie rozumiesz, ot jak osioł, który słuchając gry liry rusza uszyma. Gdyby tak ilość książek świadczyła o wykształceniu ich właściciela, jakąż wartość miałoby posiadanie książek - ale dla was jedynie, dla was bogaczy; można by tak kupować na rynku książki i przewyższać wiedzą nas - biedaków. A któżby w takim wypadku mógł współzawodniczyć co do wykształcenia z kupcami i księgarzami, którzy posiadają taką masę książek i sprzedają je? Lecz o ile chciałbyś zbadać ich wiedzę, zobaczysz, że oni nawet ciebie niewiele przewyższają pod tym względem, i język ich kiepski jak twój, i tępi, jak można spodziewać się po tych, którzy nie odróżniają tego, co dobre, od tego, co złe. A ty przecież posiadasz parę książek kupionych u nich, podczas gdy oni dniami i nocami mają z nimi do czynienia.

W imię czego więc kupujesz książki? chyba, że jesteś zdania, że nawet pudła, w których przechowuje się zwoje, są uczone, bo zawierają tyle dzieł dawnych pisarzy? Ale odpowiedz mi, proszę, albo raczej, jeżeli to sprawia ci trudność, dawaj mi znaki głosowe, potwierdzając lub przecząc moim pytaniom: Jeżeliby ktoś, kto nie uczył się gry na aulosie, nabył instrument Tymoteusza lub Ismeniasa, który on kupił w Koryncie za siedem talentów, to już mógłby grać na nim? czy też to, że aulos stanie się jego własnością, nic mu nie pomoże, jeżeli nie potrafi posługiwać się nim? zgadzasz się, słusznie; bo przecież nikt nie będzie grać dobrze, jeżeli się nie uczył, chociażby posiadł aulos Marsjasza czy Olimposa.

...

Posłuchaj więc, i zgódź się i z tym, że jeżeli człowiek bez wykształcenia, nie przymierzając jak ty, będzie kupować masę książek, to jego nieuctwo stanie się przedmiotem żartów. No cóż? nie możesz się zdecydować by wyrazić swą zgodę? Przecież to jasne i każdemu, kto zauważy takie postępowanie nasunie się na myśl przysłowie: "co psu po łaźniach?"[...]

Chociaż sam się wciąż zastanawiam, nie mogłem dojść, skąd u ciebie ta namiętność kupowania książek, nikt bowiem, kto ciebie zna chociaż trochę, nie pomyśli, że przynoszą ci jakąś korzyść czy pożytek; nie większy, w każdym bądź razie, niż gdyby łysy kupował grzebienie, ślepy - zwierciadło, głuchy - aulos, eunuch - nałożnicę, człowiek żyjący na lądzie - wiosła, a marynarz - pług.

Ale może ma to na celu pokazanie twojego bogactwa, i chcesz wobec wszystkich popisać się, że mając nadmiar gotówki kupujesz nawet rzeczy, które nie są ci przydatne. Ale o ile ja wiem - a ja pochodzę także z Syrii - gdybyś swym sprytem nie znalazł się wśród spadkobierców tego starca, to zginąłbyś z głodu, a twoje książki poszłyby na licytację.

Pozostaje więc tylko ten jeden powód: oto przekonali cię twoi pochlebcy, że nie tylko posiadasz urodę i wdzięk, lecz i mądrość, i że jesteś i mówcą, o pisarzem, który nie ma sobie równego; a ty skupujesz książki, ażeby dać świadectwo prawdy ich pochwałom. Opowiadają, że nawet popisujesz się przy ucztach deklamacjami, a oni - jak spragnione żaby na brzegu - podnoszą krzyk, gdyż w przeciwnym razie, jeżeliby się nie wydzierali nie dałbyś im pić.[...]

Chętnie jeszcze zapytałbym cię, które też z tych książek, jakie posiadasz, czytujesz najchętniej? Platona? Antystenesa? Archilocha? Hippoonaksa? Czy też lekce ich sobie ważysz, a nie wypuszczasz z rąk retorów? Powiedz-że! Czytasz także mowę Ajschinesa przeciwko Timarchowi, czy też znasz to wszystko doskonale, a pochłania cię Arystofanes i Eupolis? A przeczytałeś "Baptai", cały dramat? I nic cię tam nie uderzyło? Nie zarumieniłeś się przeczytawszy tę książkę? Najbardziej można by się dziwić, w jakim nastroju zajmujesz się lekturą, jakimi rękoma rozwijasz zwoje? Kiedy ty je czytasz? W dzień? Alez nikt nie widział cię przy lekturze; a więc nocami? Kiedy? Czy już kiedy wydasz zlecenia tamtym, czy przedtem? Ale na Kotytto, w ogóle nie ważyłeś się na to, porzuć więc książki i - rób swoje.
Chociaż nie powinieneś tego robić, powinna cię zawstydzić Fedra Eurypidesa, która z oburzeniem mówi o kobietach:
Że ścian się nie lękają i tej nocnej mroczy,
Wspólniczek ich występków - by nie przemówiły!

Wiem zresztą, że mówię na próżno, i - jak powiada przysłowie - usiłuję wybielić Murzyna. Będziesz bowiem nadal kupować książki i nie będziesz z nich korzystać, i będziesz pośmiewiskiem dla tych, którym zadowolenie sprawia nie piękna oprawa i wysoka cena książki, lecz piękny język i głęboka myśl autora; a ty uważasz, że osłaniasz nieuctwo i ukryjesz je, gdy zyskasz opinię uczonego dzięki gromadzeniu książek...

 

Przeł. L. Winniczuk, [w:] L. Winniczuk: Słowo jest cieniem czynu czyli starożytni Grecy i Rzymianie o sobie. Warszawa1972, s. 237-245.

Tekst zaczerpnięty z: Janusz Tondel: Historia książki i biblioteki: wybór źródeł część I (do końca XVIII wieku). Toruń 1986, s. 27-30.

 
 
Tekst przygotowała Aneta Sokół. Wersję html opracował Stanisław Skórka. Wirtualna historia książki i bibliotek. Źródła
Kraków sierpień 2002