Strona powitalna » Dział: historia bibliotek » Biblioteka Załuskich
Epoka oświecenia przyniosła zwiększone zapotrzebowanie na słowo drukowane, potrzebę wiedzy rozumianej jako książka, biblioteka, archiwum, a także potrzebę uporządkowania i sklasyfikowania świata. W całej Europie zakładano towarzystwa naukowe, rozwijało się czasopiśmiennictwo i powstawały liczne wydawnictwa encyklopedyczne. Znaczny przyrost produkcji piśmienniczej ostatecznie spowodował powstawanie dużych bibliotek.
Już w XVII wieku na zachodzie Europy niektóre zbiory panujących i szlachty zostały otwarte dla uczonych, a później i dla szerszego grona użytkowników. Odrodzeniowe sibi et amicis (sobie i przyjaciołom) przestało obowiązywać. W Oświeceniu zrodziła się także idea Biblioteki Narodowej.
Polska w tym czasie znajdowała się pod panowaniem obcych władców, którzy o kulturę polską nie zabiegali. Ani Wazowie, ani Sasowie nie wykazywali inicjatywy stworzenia w kwitnącej ówcześnie stolicy centrum intelektualnego. Wawrzyniec Mitzler de Kolof w „Warschauer Bibliothek” narzeka, że „w Warszawie więcej rozumieją znaczenie piwnicy napełnionej staremi winami niż najbogatszej biblioteki”.
W tym czasie powstała porównywalna wielkością do Biblioteki Cesarskiej w Wiedniu ukochana „księgarnia” Załuskiego, duma i chluba oświeconych Polaków. Stanowiła ona jeden z bodźców do rozwoju ruchu umysłowego w czasach saskich.
Ród Załuskich od pokoleń przejawiał zainteresowania książką, Józef Andrzej, jeden z twórców Biblioteki, nie był zatem wyjątkiem. Zamiłowania bibliofilskie odziedziczył po swych przodkach. Spośród nich nie można pominąć arcybiskupa gnieźnieńskiego, Andrzeja Olszowskiego, czy stryjów i opiekunów braci, Andrzeja Chryzostoma oraz Ludwika Bartłomieja Załuskich. Sam Józef Andrzej już w wieku 18 lat posiadał obszerny księgozbiór liczący trzynaście tysięcy woluminów. Jak zwykł mawiać: „Jedni pałają namiętnością do koni, drudzy do ptaków, inni do zwierząt, a mnie atoli od chłopięctwa ogromna opanowała żądza posiadania książek”.
Synowie Aleksandra Załuskiego, wojewody rawskiego i Teresy z Potkańskich Załuskiej, starościanki inowrocławskiej, Józef Andrzej i Andrzej Stanisław mieli pięcioro rodzeństwa. Po wczesnej śmierci matki pozostali pod opieką ojca, który w niedługim czasie odsunął się od spraw rodziny. Ich wychowaniem zajęli się krewni: najpierw stryj Marcin Załuski, później biskup warmiński i kanclerz wielki koronny Andrzej Chryzostom Załuski oraz biskup płocki Ludwik Bartłomiej Załuski. Dzięki wsparciu finansowemu ostatniego z opiekunów bracia w roku 1716 rozpoczęli edukację za granicą - w Niemczech, Holandii, Francji i we Włoszech. Podczas pobytu w Rzymie starszy z braci, Andrzej Stanisław rozpoczął studia na uniwersytecie papieskim, natomiast młodszy - w kolegium Jezuitów.
Po ukończeniu studiów ze stopniem doktora obojga praw (kanonicznego i rzymskiego) powrócił do kraju. W roku 1723 otrzymał po zmarłym stryju Bartłomieju biskupstwo płockie, następnie łuckie, a w 1737 roku chełmińskie, zaś w 1739 roku przyjął opactwo paradyskie i czerwińskie. Rok 1735 przyniósł mu tytuł kanclerza wielkiego koronnego nadany przez Augusta III Sasa, natomiast 1746 - biskupstwo krakowskie. Wtedy też przystąpił do zreformowania wydziałów matematyczno-fizycznego i prawa na Akademii Krakowskiej. Założył Seminarium Diecezjalne, któremu testamentem z 1758 roku przekazał własną drukarnię i odlewnię czcionek.
Andrzej Stanisław odznaczał się opanowaniem i rozwagą. Charakteryzowała go duża zręczność polityczna i szerokie horyzonty myślowe. Od śmierci matki opiekował się rodzeństwem, wspierał finansowo i duchowo Józefa Andrzeja, zwłaszcza w okresie zakładania i działalności Biblioteki. Popierał rządy Augusta III Sasa, co otworzyło mu drogę do kariery politycznej. Był właścicielem doborowego księgozbioru znajdującego się na Marywilu w Warszawie. Na jego bibliotekę złożyło się około sześć tysięcy woluminów, w tym zbiory odziedziczone po opiekunach, a także księgi z kolekcji Zygmunta Augusta, Stefana Batorego i Władysława IV. Otrzymał również od księżnej Marii Karoliny de Bouillon Bibliotekę Żółkiewską liczącą 7 tysięcy tomów. Znajdowały się w niej zbiory należące do hetmana Stanisława Żółkiewskiego i króla Jana III Sobieskiego. Przy swej bibliotece miał zamiar powołać towarzystwo naukowe.
W roku 1720 wyruszył do Paryża. Rozpoczął naukę w Seminarium Św. Sulpicjusza oraz studia teologiczne na Sorbonie, które ukończył stopniem bakałarza. Wkrótce po powrocie do kraju w 1723 roku otrzymał urząd kanonika krakowskiego, a w rok później we Wszechnicy Jagiellońskiej uzyskał stopień doktora obojga praw. Stanisław Konarski uważał go za jednego z najlepszych prawników polskich. Decyzją Augusta II w roku 1728 został referendarzem koronnym i otrzymał opactwo hebdowskie norbertanów (1728), a także przemęckie cystersów (1732).
Józef Andrzej był człowiekiem aktywnym i pomysłowym o nadzwyczajnej pamięci i szerokiej encyklopedycznej wiedzy. Jego działalność naukowa i wiedza sprawiły, iż w swe szeregi przyjęło go wiele towarzystw naukowych i akademii: w Bolonii, Folerncji, Rzymie, Berlinie, Lipsku, Jenie, Greifswaldzie, Nancy i Petersburgu. Miał wiele zainteresowań. Był jednym z prywatnych krzewicieli kultury w dobie Augusta II, pragnął ufundować instytut naukowy, a z czasem także bibliotekę publiczną. „Postawił sobie za zadanie ocalić od zagłady marniejące i rozproszone zabytki nauki i poezyi polskiej”.
Był zwolennikiem Stanisława Leszczyńskiego, co przyczyniło się do jego emigracji - początkowo wyjechał do Gdańska, później podróżował do Rzymu i Francji. Był ortodoksyjnym katolikiem, wydał nawet dzieło polemiczne: Dwa miecze katolickiej w Królestwie orthodoksejskim odsieczy przeciwko natarczywym pp. dysydentów polskich zamachom (1731), w którym atakował innowierców. Nie była to jego jedyna publikacja, tworzył prace, między innymi z zakresu prawa, genealogii i historii:
Podejmował również inicjatywy bibliograficzne na podstawie własnej kolekcji:
Największym jednak dziełem jego życia było utworzenie Biblioteki Publicznej w Warszawie.
Historia Biblioteki Załuskich nie rozpoczyna się z dniem jej otwarcia, już w latach 20-tych XVIII wieku można zaobserwować działania dążące do jej utworzenia. Nie da się jej także zamknąć datą wywiezienia zbiorów do Petersburga. Mimo iż nieliczne, pozostałości kolekcji można odnaleźć jeszcze dziś w murach kilku bibliotek.
Długie tradycje bibliofilskie w rodzinie Załuskich znalazły odbicie w prywatnych zbiorach braci Andrzeja Stanisława i Józefa Andrzeja. O ile starszy z braci odziedziczył księgozbiory po stryjach, to młodszego cechowała prawdziwa pasja bibliofilska, lubował się on w księgach starych i rzadkich, nie gardził jednak żadnym słowem pisanym czy drukowanym, a wśród materiałów znalazły się nawet druki ulotne i czasopisma. Uprawiane przez niego kolekcjonerstwo nie było wyrazem snobizmu, Józef każdą z przychodzących ksiąg przynajmniej dokładnie przeglądał, czyniąc niekiedy na marginesach notatki. Nie ograniczał się jednak wyłącznie do ksiąg, z równą energią zbierał numizmaty, mapy, ryciny oraz okazy mineralogiczne.
Upragnione księgi Józef zdobywał na różne sposoby: kupował, pożyczał (bez zamiaru oddania ich), stosował wymianę (często za upragnione białe kruki oferował księgi nowe), wykonywał dokładne kopie, niekiedy posuwał się nawet do kradzieży. Część zbiorów otrzymał w darze.
Podczas swych licznych podróży zwiedzał biblioteki klasztorne, kapitulne, kolegiackie, prywatne i uczelniane, tak na ziemiach polskich jak i za granicami. Jan Daniel Janocki twierdził, że Załuski poznał wszystkie krajowe biblioteki. Część jego nabytków pochodziło z księgozbiorów klasztornych: benedyktynów na Łysej Górze, kamedułów na Bielanach, misjonarzy przy kościele św. Krzyża w Warszawie, dominikanów w okolicach Krakowa, karmelitów bosych oraz wielu księgozbiorów jezuickich (cenne rękopisy z archiwum w Poznaniu) i innych. Nie pominął również bibliotek kapitulnych w Gnieźnie i Włocławku, czy Akademii Krakowskiej, w której poczynił znaczne braki.
Dzięki swojej pozycji i inicjatywie nawiązywał znajomości nie tylko z uczonymi, ale również z bibliofilami w kraju i za granicą, niektórzy zostali jego stałymi korespondentami (np. kasztelan trocki Jan F. Sapieha, burgrabia toruński Jakub K. Rubinkowski). Sporządzali oni dla niego odpisy, wymieniali dublety, czy przesyłali informacje dotyczące interesujących Załuskiego ksiąg. Często odkupywał od spadkobierców zbiory po zmarłych kolekcjonerach, znanych ze swych obszernych bibliotek. Posiadał także siatkę reprezentantów i korespondentów naukowych, którzy nadsyłali mu informacje oraz czynili zakupy w jego imieniu.
Książki do biblioteki nadsyłali w darach liczni krewni Załuskich, znajomi, przyjaciele i osoby ze środowiska naukowego, niekiedy darowizny stanowiły spore fragmenty ich własnych kolekcji. Autorzy i naukowcy informowali Józefa o tym, nad czym pracowali albo co oddali do druku, wiele zaś książek przekazywali do biblioteki z własnej inicjatywy lub na prośbę referendarza, jak np. jezuita Kasper Niesiecki, Udalryk Radziwiłł.
Współpracowali z Załuskim również księgarze z całej Europy. Nadsyłali mu katalogi z nowościami, informowali o rzadkich i cennych okazach znajdujących się na rynku lub mających się ukazać, czy zapowiedzianych aukcjach i wyprzedażach księgozbiorów, w których brali udział z ramienia Załuskiego, licytując dla niego ksiązki. Bracia bywali także na targach książki w Lipsku i Frankfurcie nad Menem.
W związku z ambitnymi zamiarami stworzenia bibliografii rękopisów, kodeksu dyplomatycznego i słownika bio-bibliograficznego na postawie zbiorów przyszłej biblioteki publicznej, w roku 1732 Józef Andrzej ogłosił w warszawskiej oficynie pijarów broszurę pt. Programma litterarium ad bibliophilos, typothetas et bibliopegos tum et quovis libralium artium amatores. Przedstawił w niej plan naukowo-wydawniczy, kierował prośbę do autorów i miłośników ksiąg o nadsyłanie piśmiennictwa związanego z Polską, a do drukarzy o przesyłanie przynajmniej jednego egzemplarza z każdego nakładu lub szczegółowych informacji na ten temat. W zamian za egzemplarze na początku każdego roku obiecał publikować bibliografię polskiej produkcji piśmienniczej na łamach „Kuriera Polskiego”. Do broszury dołączył dodatki A-D.
A - zawierał 295 nazwisk obcych biografów ludzi nauki
B - 80 rękopisów znanych Załuskiemu z autopsji ze zbiorów własnych i innych
C - traktował o historii kościoła katolickiego w Polsce
D - przykład katalogu opartego na własnych zbiorach bibliotecznych, 331 druków w różnych językach z lat 1700-1731
W 1753 r. zamieścił w „Kurierze Polskim” ogłoszenie, apelując do prefektów drukarń o dostarczanie egzemplarzy nowych publikacji oraz spisów nowości i zapowiedzi. W nagrodę bibliografię nadsyłanych publikacji obiecywał drukować w „Kurierze Polskim” oraz w „Warschauer Bibliothek”. Bieżąca rejestracja piśmiennictwa polskiego miała być dowodem dla całej Europy, ile warta jest polska kultura i nauka, jak bogaty jest krajowy dorobek piśmienniczy. W czasopismach zagranicznych i w swoich dziełach bracia umieszczali liczne prośby i apele do księgarzy i nakładców o opłacenie wydania wskazanych przez nich rękopisów lub nielegalne przedruki interesujących ich rzadkich pozycji.
W styczniu 1744 r. Józef Andrzej ogłosił Projekt asocjacyi kilkunastu lub kilkadziesiąt uczonych lub w czytaniu nowowychodzących w cudzych krajach ciekawych lukubracyi kochających się osób, w którym przedstawiał zamiar sprowadzania ksiąg i czasopism z zagranicy do użytku członków towarzystwa, które później miały zasilić zbiory biblioteki. Projekt, ze względu na brak chętnych, nie doszedł do skutku.
Wszystkie te działania i inicjatywy - zarówno skupiające wokół Załuskiego ludzi światłych i wykształconych, jak i wzbogacające księgozbiór - miały na celu utworzenie w Warszawie centrum intelektualnego, którego osią miała być biblioteka publiczna, pojęta szeroko jako warsztat pracy dla uczonych. Nie obyło się jednak bez problemów, nie tylko natury finansowej i politycznej. Chaos po śmierci Augusta II związany z podwójną elekcją opóźnił realizację planów braci, zaś Józef Andrzej, jako zwolennik Stanisława Leszczyńskiego wraz z niedoszłym królem opuścił kraj, pozostawiając swoją kolekcję pod opieką lokaja Wawrzyńca Widlickiego u karmelitów w Warszawie. Zapakowany w skrzynie księgozbiór rychło stał się obiektem zainteresowania wrogów Józefa, lecz starszy brat nie dopuścił do kradzieży.
W tym czasie referendarz bawił w Rzymie, gdzie studiował zbiory Biblioteki Watykańskiej. Stała się ona inspiracją do projektu urządzenia jego własnej biblioteki. Zajmował się też ciągłym powiększaniem swej kolekcji. Kiedy August III został ostatecznie uznany przez Francję za króla Polski (1736), Załuski opuścił Włochy i udał się na dwór Leszczyńskiego do Lunéville. Wiele podróżował - kilkakrotnie odwiedził w towarzystwie króla Stanisława Strasburg, zwiedził Paryż, Hamburg, Amsterdam i Londyn. W roku 1738 podjął podróż powrotną do Polski, w trakcie której zatrzymał się we Frankfurcie nad Menem, Lipsku, Dreźnie i Wrocławiu, gdzie odwiedził liczne firmy księgarskie. Od 1741 podróżował również po Belgii, Holandii, Szwecji i Danii. W efekcie nowe nabytki sięgały ponad 3440 woluminów, na które zaciągał kolejne pożyczki. Zbiór został zapakowany w 83 skrzynie i był przechowywany w jednym z klasztorów w Lunéville pod opieką plenipotenta. Stanisław Leszczyński po wyjeździe Józefa Załuskiego nakazał otwarcie skrzyń, z których jego sekretarz miał wybrać sobie 24 dzieła. W 1745 roku zbiory przewieziono do Amsterdamu, skąd drogą morską trafiły do Gdańska. W porcie zostały przejęte przez Ignacego Mathy, domagającego się zapłaty za transport. Ostatecznie starszy brat uiścił zaległe opłaty za opiekę nad zbiorami klasztorowi w Lunéville, cło i transport. W 1749 roku biblioteka została przewieziona do Warszawy, do marywilskiej posiadłości Andrzeja Stanisława.
W roku 1742 r. Marywil został sprzedany. Były właściciel starał się nabyć na siedzibę dla biblioteki pobliskie pałace, Pociejowski i Radziwiłłowski, jednakże nie doszło do transakcji. Postanowił więc zbiory przenieść do zakupionego w 1736 roku pałacu Daniłowiczowskiego, uprzednio należącego do podskarbiego Daniłowicza. Posiadłość została zrujnowana podczas wojen szwedzkich, później podarowana jezuitom, zaś Załuski nabył go z rąk Teodora Potockiego i dokonał jego gruntownej przebudowy w 1746 roku.
Okazały gmach biblioteczny składał się z parteru, dwóch pięter i poddasza. Gzyms ozdobiony był rodowym herbem „Junosza”. Wysoki dach otoczony balustradą wieńczyła kopuła stanowiąca obserwatorium astronomiczne. Do budynku prowadziły schody, których balustrada ozdobiona była czterema posągami, zaś nad portalem bramy znajdowała się rzeźba Pallas Ateny. Dziedziniec zamykała Wielka Galeria (32,7x5,3 m) z ośmioma oknami.
Około 1745 roku bracia zaczęli przenosić swoje księgozbiory do pałacu Daniłowiczowskiego, zaś termin otwarcia biblioteki ustalili na 11 listopada 1746 r. - rzeczywiście została otwarta na krótki okres podczas sejmu, gdyż Załuscy spodziewali się licznych gości, którzy do Warszawy przybyli i przy okazji będą chcieli zwiedzić instytucję. Oficjalne otwarcie biblioteki zostało poprzedzone konkursem literackim, w związku z którym nastąpiło znaczne opóźnienie - z przewidywanego listopada, a później grudnia 1746, na sierpień 1747 r. Skromna uroczystość inauguracji publicznej działalności biblioteki w dniu 8 sierpnia 1747 nie została zaszczycona obecnością króla, na którą tak liczyli fundatorzy.
Od dnia otwarcia biblioteka była czynna dla wszystkich we wtorki i czwartki w godzinach od 8:00 do 12:00 i od 15:00 do 19:00 w lecie, a do 17:00 w zimie. Jeśli we wtorek lub czwartek wypadało święto, odrabiano te dni odpowiednio w poniedziałek i piątek . Na podstawie doświadczeń ze zwiedzonych bibliotek Józef opracował zasady korzystania, które przybite były na drzwiach pałacu. W myśl regulaminu:
Zasady te nie zdołały uchronić księgozbioru przed kradzieżami, toteż w 1752 r. papież Benedykt XIV na prośbę Załuskiego ogłosił bullę nakładającą ekskomunikę potencjalnemu złodziejowi zbiorów.
Pierwszym kierownikiem biblioteki był pijar Florenty Potkański. Od połączenia zbiorów jednocześnie pracować tam miało trzech bibliotekarzy - prefekt (bibliotekarz główny) i dwóch adiunktów (podbibliotekarzy). Funkcję prefekta i sekretarza Załuskiego pełnił od 1751 r. Jan Daniel Janocki, który w bibliotece mieszkał i pracował aż do swojej śmierci (35 lat). Jego zasługą było uporządkowanie i skatalogowanie zbiorów, paginacja rękopisów i opracowanie bibliografii. W tym czasie pomagali mu podbibliotekarze - Jan Albertrandi i Karol C. Kanzler. Załuski swych wykwalifikowanych pracowników wybierał głównie spośród jezuitów i pijarów, preferował Niemców, gdyż imponowały mu ich systematyczność i ład. Posady adiunktów obejmowali F. Goetze, R. Strahle, S. Wulfers, C. Reder.
Już w dniu otwarcia Biblioteka Załuskich należała do najzasobniejszych w Europie, zawierała 180 tysięcy druków, 10 tysięcy manuskryptów, tysiące map, atlasów i sztychów. Gabinet fizyczny, obserwatorium astronomiczne i muzeum osobliwości stanowiły działy odrębne. Księgozbiór zajmował 29 sal znajdujących się w pałacu. Ogromna, urządzona z przepychem sala biblioteczna i jednocześnie czytelnia znajdowała się na drugim piętrze i oświetlana była ośmioma oknami (sześcioma od strony dziedzińca, dwoma po bokach). Naprzeciwko drzwi wejściowych, po drugiej stronie sali umieszczone zostało zwierciadło złożone z sześciu tafli o wymiarach 210x100 cm, nad którym widniał posąg fundatora i jego herb z infułą. Po obu stronach drzwi mieściły się okratowane szafki. Księgi ułożone były według działów i formatów w ozdobnych szafach, a wśród nich były najpiękniejsze okazy - wielkoformatowe obficie ilustrowane francuskie albumy, wiele włoskich inkunabułów i szesnastowiecznych druków polskich, a także teksty w językach wschodnich. W sali znajdowały się również gabloty z okazami, liczne miedzioryty, popiersia alegorycznych postaci, medaliony z wizerunkami uczonych i posągi osób zasłużonych dla kraju, zaś po środku umieszczono ośmioboczny stół z trzydziestoma szufladami. W związku ze znaczną wysokością sali i wysokimi regałami bibliotekarze musieli korzystać z drabiny. Obok czytelni usytuowane były prywatne kwatery Józefa oraz gabinet do pracy naukowej. Magazyny książek mieściły się w pozostałych pokojach. Na pierwszym piętrze znajdowały się zbiory rękopisów, wielką salę na trzecim piętrze zajmowały dzieła łacińskie, a dublety - poddasze. Generalnie w bibliotece panował układ według kryterium językowego (odrębne sale), później według formatu, działu i alfabetu.
Zasadniczą częścią księgozbioru były dzieła historyczne, prawnicze, teologiczne i filozoficzne w różnych językach, a także czasopisma zagraniczne. Tak dobrana kolekcja stanowiła realizację planu Załuskiego. Tak oto wypowiada się na ten temat w nocie do króla Stanisława Augusta będącej odpowiedzią na jego chęć zakupienia zbiorów dla Szkoły Rycerskiej: „Zwracam nadto uwagę, że wielki i liczny zbiór ksiąg ze wszystkich czterech wydziałów: teologii, filozofii, scholastyki, prawoznawstwa i medycyny, który stanowi zasadę mojej biblioteki, mianowicie zaś co do wszystkich części teologii, wcale się nie nada dla młodzi, chcącej się doskonalić, lecz raczej jest przydatnym dla prawdziwie już uczonych mających chęć pisać dzieła, a których by zdolności w braku takowej pomocy, mogły pozostać bezkorzystnemi”.
Zbiory polskojęzyczne, liczniejsze niż we wszystkich innych bibliotekach krajowych, nie dorównywały książkom w językach obcych: francuskim, włoskim, łacińskim, greckim, hebrajskim, niemieckim i angielskim. Do skarbów biblioteki zaliczyć możemy średniowieczne roczniki i kroniki (7 egzemplarzy Kroniki Długosza, Rocznik Świętokrzyski Dawny, Kronika Galla Anonima, statuta książąt mazowieckich z 1401 roku), pięknie iluminowane kodeksy i liczne autografy pisarzy staropolskich (prawie cała twórczość Wacława Potockiego). Zasilały ją takie perełki jak Acta Tomiciana, Historia bezkrólewia po śmierci Zygmunta Augusta Orzelskiego, Historia Polski Rudawskiego, Biblia Lopolity, czy bogato iluminowany szesnastowieczny Mszał Erazma Ciołka. To wśród zbiorów biblioteki Stanisław Konarski znalazł najpełniejszą kolekcję konstytucji do swego Volumina Legum, zaś Franciszek Bohomolec podczas swoich prac edytorskich - dzieła Jana Kochanowskiego, Stanisława Lubomirskiego, Stanisława Orzechowskiego, Macieja Sarbiewskiego, Aleksandra Fredry. Poza głównym zrębem kolekcji w bibliotece znalazły się także prace z zakresu nauk matematyczno-przyrodniczych pochodzące od Andrzeja Stanisława. Zaniedbane przez Józefa Andrzeja, zajmowały miejsce, które ten chciał przeznaczyć na poszerzanie zbioru z humanistycznego.
Pierwszy ze znanych katalogów, jeszcze sprzed oficjalnego otwarcia biblioteki, powstał w 1731 roku przy pomocy Gutowskiego i był on spisem pisarzy polskich. Opis stanowiły odpowiedzi na pytania: „Quis? Quid? Ubi? Quibus? Auxiliis? Quot? Quomodo? Quando?” W roku 1732 został sporządzony katalog dzieł francuskich.
W roku 1743 sam Załuski rozpoczął katalogowanie zbiorów. Po dwudziestu latach miał już 15 tomów w języku łacińskim gotowych do druku. Układ nie był stricte alfabetyczny, dzieła zapisywane były według języków. Pierwotnie planował pięć tomów: 1 - dzieła polskie, 2 i 3 - łacińskie, greckie, francuskie i włoskie, 4 - niemieckie, 5 - angielskie, hiszpańskie, czeskie, w językach niderlandzkich i innych.
Od 1746 wydawane były katalogi dubletów, zajmujące opasłe woluminy. Początkowo książki przeznaczone były na wymianę z innymi bibliofilami, później na sprzedaż i aukcje, z których dochody fundatorzy przeznaczali nie tylko na powiększanie kolekcji, ale i cele charytatywne. Największe jednak katalogi zostały sporządzone przez Jana Daniela Janockiego, prefekta biblioteki. Były to:
Mimo wielkości kolekcji i wysiłków bibliotekarzy i samego Józefa Załuskiego, by zbiory uzupełniać, skatalogować i wszystkim udostępniać, niewielu użytkowników z nich korzystało. Na łamach „Monitora” znaleźć można było następujące narzekania: „Zdarzy się to kilka razy przez rok, iż ciekawość jej widzenia kogo tam sprowadzi. Takie zaś, który by z prawdziwym umysłem ksiąg czytania i nauczania się ją odwiedzał, czasem i przez rok żadnego nie widać. Czyż tak się dzieje w bibliotekach innych krajów, gdzie nauki jakążkolwiek zaletę i miłość mają”. Tak niska frekwencja nie była wynikiem tylko braku przygotowania czytelniczego warszawskiego społeczeństwa, ale samej struktury księgozbioru. Biblioteka przyciągała tyleż uwagę zwiedzających, co czytelników. Regularnie korzystali z niej seminarzyści i duchowieństwo oraz nauczyciele z kolegiów i uczestnicy Obiadów Czwartkowych, związani z „Zabawami Przyjemnymi i Pożytecznymi” i „Monitorem”. Nieliczni czytelnicy świeccy prosili raczej o wydawnictwa obce, literatura polska niewielu miała zwolenników. Do stałych i zagorzałych bywalców biblioteki należeli: starosta miński książę Udalryk K. Radziwiłł, historyk prawa Maciej D. Dogiel, Kasper Niesiecki, Stanisław Konarski, Franciszek Bohomolec, Ignacy Krasicki, Adam Naruszewicz, Franciszek D. Kniaźnin, Franciszek Karpiński, Józef M. Ossoliński. Biblioteka odpowiadała na zapotrzebowania naukowe i ambicje edytorskie samego fundatora, z których jasno wynikał jej charakter i plany kolejnych zakupów.
Józef Załuski pragnął połączyć swoją książnicę z jakąś instytucją naukową. Skupione wokół niej kręgi literatów i uczonych pozwoliły na utworzenie w 1753 roku towarzystwa - Akademii Mariańskiej w Warszawie. Inicjatywę tę poprzedził ogłoszeniem w „Kurierze Polskim”, zapewniając sobie liczne grono przybyłych na pierwsze posiedzenie, zarówno Polaków, jak i obcokrajowców. Inauguracja miała miejsce w pałacu biskupa krakowskiego w formie „akademii” w stylu włoskim i była wielkim sukcesem. Późniejsze jej posiedzenia odbyły się dopiero w roku 1766 i nie miały już takiego rozgłosu.
Niemłody już referendarz zaczął obawiać się o przyszłość biblioteki. Chcąc jej zapewnić byt po swojej śmierci zaczął zabiegać o pomoc brata Andrzeja Stanisława, który za namową Józefa uczynił liczne fundacje na rzecz biblioteki. Sporządził wstępny testament, w którym hojnie obdarowywał bibliotekę - przeznaczył dla niej pałac Daniłowiczowski, w którym się znajdowała, pałace na Krakowskim Przedmieściu i Pradze, dwie kamienice przy karmelitkach z placami oraz dobra ziemskie Falenty i Okęcie położone w okolicach Warszawy, a także 40000 złotych polskich na dobrach Gąski i Magierowa Wola. Część rodziny oczywiście sprzeciwiła się temu, zwłaszcza potomkowie ich dwóch sióstr - Lanckowskiej i Ossolińskiej. Sukcesorzy postanowili przeszkodzić w wykonaniu zapisu. Wyczekawszy do wyjazdu Józefa w latach 1755-1757 zmusili biskupa krakowskiego, by zmienił postanowienie. Kiedy w roku 1758 umarł Andrzej Stanisław dziedzice zakwestionowali zapisy, które ostatecznie zostały unieważnione. Józefowi Andrzejowi przypadł w spadku pałac Daniłowiczowski i zbiory po starszym bracie, o które jednak musiał walczyć z krewniakami.
Józef Załuski po otrzymaniu biskupstwa kijowskiego w 1758 r. postanowił ufundować rozbudowę pałacu Daniłowiczowskiego, którego stał się prawowitym właścicielem. Zadłużając się na sumę 400 tysięcy złotych polskich dobudował na potrzeby biblioteki dwa jednopiętrowe skrzydła po obu stronach gmachu.
Załuski postanowił przekazać bibliotekę warszawskim jezuitom, którzy mogli uchronić ją przed chciwością rodziny. W 1761 r. uczynił uroczysty zapis, w którym przekazał im bibliotekę, w zamian za co jezuici obiecali zbiory powiększać i nadal udostępniać czytelnikom we wszystkie dni tygodnia prócz niedzieli i świąt. Podczas sejmu koronacyjnego w 1764 roku Załuski wniósł prośbę, by Rzeczpospolita wzięła pod opiekę Bibliotekę Publiczną. Otrzymał on odpowiedź odmowną. Król Stanisław August Poniatowski chciał widzieć bibliotekę w rękach świeckich, pomyślał więc o kupnie i przyłączeniu jej do Korpusu Kadetów. Załuski jednakże odmówił. Sugerował, że księgozbiór nie odpowiada potrzebom szkoły. Zobowiązał się, że za odpowiednią kwotę może bibliotekę szkolną zaopatrzyć. Nie chciał także cofnąć wcześniejszego zapisu na rzecz jezuitów.
W 1768 r. został ogłoszony kolejny konkurs na najlepszy dyskurs, którego zwycięzcy mieli otrzymać trzy złote medale ufundowane przez Załuskiego. Jego rozstrzygnięcie miało nastąpić podczas kolejnego posiedzenia Akademii Mariańskiej. Józef Andrzej został jednak na rozkaz Carycy Katarzyny II porwany i wywieziony siłą do Kaługi, gdzie spędził 5 lat. Bibliotekę zdążył powierzyć opiece Jana Daniela Janockiego i podbibliotekarza Stefana Wulfersa, który okazał się człowiekiem nieuczciwym i wynosił z biblioteki książki przeznaczając je na sprzedaż. Starzejący się i schorowany Janocki nie był w stanie upilnować zbiorów, które narażone były na wiele strat także ze strony czytelników.
Na zesłaniu Józef Andrzej czynił kolejne zakupy dla biblioteki, napisał także testament, w którym zabronił księgozbiór dzielić, rozpraszać i sprzedawać. Jednocześnie pracował nad Nomenklatorem Biblioteki Publicznej w Warszawie Załuskiej, napisanym z pamięci wierszem białym. Zawierał wykaz znanych mu osiemnastowiecznych pisarzy polskich. Napisał również encyklopedyczne dzieło pt. Cała Polska za złoty, opisujące geografię, historię, literaturę i kościół w Polsce.
W 1773 powrócił do kraju. Zakon Jezuitów uległ kasacie i Załuski zmuszony był poszukać dla biblioteki innych opiekunów. W liście do króla proponował założenie instytucji naukowo-kulturalnej - uniwersytetu (na wzór turyńskiego) i akademii nauk (na wzór londyńskiej) pod wspólną nazwą Wszechnicy Poniatowiańskiej. Pragnął dołączyć do niej Bibliotekę Publiczną, która miała służyć profesorom i studentom Wszechnicy. Mimo poparcia króla plan nie został urzeczywistniony. 7 stycznia 1774 Józef Andrzej Załuski umarł.
Po śmierci biskupa rodzina chciała odstąpić bibliotekę państwu za odpowiednią opłatą. Pod wpływem szybkiej reakcji króla i Komisji Edukacji Narodowej zdecydowano jednak, że zapisana jezuitom biblioteka powinna przejść pod zarząd Komisji. Odbyła się Konferencja i instytucję opieczętowano, a klucze do pałacu Daniłowiczowskiego po pięciu dniach trafiły w ręce króla. Komisja przejęła zarząd, oddając 12 stycznia zwierzchnictwo Ignacemu Potockiemu. 17 stycznia 1774 bibliotekę odpieczętowano. W związku z chorobą Janockiego, opiekę nad zbiorami powierzono Jerzemu Koźmińskiemu, który po śmierci poprzednika w roku 1786 został mianowany prefektem biblioteki.
Komisja podjęła w pałacu konieczne prace remontowe i konserwacyjne, postanowiono zmienić organizację i liczbę bibliotekarzy. Projekty związane z planami przebudowy i rozbudowy sporządził Szymon B. Zug. Do realizacji planu nie doszło ze względu na brak finansów. W roku 1777 zatrudniono Ignacego Bartscha na stanowisku adiunkta, zaś w 1781 pracownikiem biblioteki został Franciszek Kniaźnin, który jednak szybko zrezygnował z powodu choroby (1783).
W roku 1780 ustawą sejmu pt. Powiększanie Biblioteki Publicznej został przyznany jej egzemplarz obowiązkowy, który obejmował nie tylko książki, ale także gazety, czasopisma i kalendarze. Komisja Edukacji Narodowej 2 czerwca 1781 wystosowała List okólny, w którym zwraca się do drukarń Korony i Wielkiego Księstwa Litewskiego z prośbą o nadsyłanie po jednym egzemplarzu z nakładów wykonanych od zakończenia sejmu. W związku ze zwiększającymi się zbiorami pojawiła się potrzeba zatrudnienia kolejnych pracowników. Na ochotnika zgłosił się pijar Onufry Kopczyński, posiadający już wtedy doświadczenie w pracy bibliotecznej nabyte w Collegium Nobilium. Przeprowadził on niezbędne remonty gmachu, porządkował i konserwował niszczejące zbiory. Odpowiednio przygotowane księgi, opatrzone sygnaturami zawierającymi nazwisko autora, skrócony tytuł i numer sali, zostały ułożone w komnatach pałacu według języków, a w ich obrębie według systemu klasyfikacyjnego Francisa Bacona, który składał się z pięciu zasadniczych działów. Rzadkie księgi w językach wschodnich i niektórych mało reprezentowanych europejskich zostały umieszczone w odpowiednio opisanych szufladach stołu. Kopczyński sporządził również odrębne dla każdego języka katalogi oraz katalog dla zbiorów znajdujących się w szufladach. Zaczął od zbiorów polskojęzycznych, opracowując dwuczęściowy katalog. Część pierwsza zawierała spis uporządkowany według formatów, dalej porządkowany alfabetycznie według nazwisk autorów. Część druga miała układ rzeczowy. Każdy katalog zawierał dodatkowe czyste arkusze na nowe wpisy, sporządzany był w dwóch egzemplarzach - jeden przeznaczony był do wglądu czytelników, a drugi do archiwum KEN. Nowy katalog miał być wykonywany co 12 lat. Biblioteka posiadała również spisy dokumentacyjne:
Sprzedażą dubletów zajmowali się warszawscy księgarze Piotr Dufour i Michał Gröll, na podstawie katalogu z lat 1781-1783.
Biblioteka Publiczna w 1780 roku otrzymała rangę narodowej i nazwę: Biblioteka Publiczna Rzeczypospolitej, a po 1787 r. - Biblioteka Rzeczypospolitej Załuskich zwana.
Po zdobyciu Warszawy w 1794 r. z rozkazu Katarzyny II zbiory zostały przesłane jako zdobycz wojenna Suworowa do nowo otwartej publicznej biblioteki cesarskiej w Petersburgu. Żołnierze carscy pospiesznie wrzucali książki do skrzyń bez żadnego porządku czy poszanowania dla lat pracy fundatora. Co większe kodeksy, które nie mieściły się do pak były rozcinane. Jeszcze podczas pakowania tłum gapiów rozkradał bliżej leżące książki. W trakcie podróży wiele ze skrzyń zostało uszkodzonych, źle zapakowane książki uległy zniszczeniu pod wpływem wilgoci, niektóre były traktowane jako opał, inne - sprzedawane. Część zbiorów zakupili m. in. Tadeusz Czacki, czy Joachim Chreptowicz. Załusciana znalazły się w bibliotekach prywatnych i klasztornych, później trafiły także do bibliotek Liceum Warszawskiego, Sądu Apelacyjnego, Uniwersytetu Warszawskiego i innych. Dalsze rozpraszanie zbiorów trwało także już w Petersburgu - część książek oddano do kolegiów medycznych i instytucji rządowych.
W chwili wywożenia kolekcja liczyła sobie 400 tysięcy tomów: około 300 tys. druków, 11 tys. manuskryptów i 24 tys. rycin, do Petersburga dotarło 262 tys. książek, zaś po postanowieniach traktatu w Rydze do Polski powróciło zaledwie 43 tysiące, wśród których znalazły się jednak egzemplarze tak rzadkie, że nie były odnotowane w Bibliografii Polskiej Karola Estreichera.
W roku 1807 spłonął pałac Daniłowiczowski. Przez cały wiek XIX liczne były próby odzyskania zbiorów biblioteki. Dopiero po traktacie Ryskim w 1921 r., mimo oporu rosyjskiego środowiska naukowego, niekompletne resztki zbiorów dotarły do Polski, do Biblioteki Narodowej, tylko po to, by ulec zagładzie podczas II wojny światowej. Marzenie braci Załuskich, by ocalić pamiątki polskiej kultury i nauki realizowane jest po dziś dzień. Kontynuacją ich dzieła jest Biblioteka Narodowa. Biblioteka Załuskich nie zaginęła bez śladu. Rozproszone po kraju i za granicą załusciana można odnaleźć w różnych bibliotekach, chociażby uniwersyteckiej i seminaryjnej w Warszawie. W rosyjskiej Bibliotece Narodowej w Sankt Petersburgu przechowywane są nie zwrócone Polsce zbiory. Koncepcja Załuskich stała się podwaliną do rozwoju ośrodka umysłowego w Warszawie. Na podstawie księgozbioru biblioteki powstały liczne prace naukowe, niektóre, znane do dziś, były inspiracją dla wielu późniejszych instytucji.
Biblioteka w Mogile }{ Biblioteka w Tyńcu }{ Biblioteka Stanisława A. Poniatowskiego }{ Biblioteki XVII wieku w Polsce
Corona urbis et orbis: Biblioteka Załuskich. Oprac. H. Tchórzewska-Kabata. Warszawa 1998
Kozłowski J., Szkice o dziejach Biblioteki Załuskich. Wrocław 1986
Płaza J., Sajna B., Pamiątki dziejów Biblioteki Załuskich. Warszawa 1997.
Tekst opracowały Izabela Macura i Dominika Maślanka - studentki IINiB AP.
Stronę wykonał Stanisław Skórka. Wirtualna Historia Książki i Bibliotek, Kraków 2006
Statystyka